To nie było udane otwarcie fazy play-off dla gospodarzy meczu w Bielsku-Białej.
Rekord Bielsko-Biała – Gatta Active Zduńska Wola 0:6 (0:1)
0:1 Krawczyk (16. min.)
0:2 Krawczyk (27. min.)
0:3 Krawczyk (33. min.)
0:4 Adamski (36. min.)
0:5 Krawczyk (37. min.)
0:6 Szymczak (39. min.)
Rekord: Brzenk – Machura, Polašek, Janovsky, Mentel, Szymura, Szłapa, Popławski, Marek; Dura, Łysoń
Takiego wyniku nikt wcześniej w Cygańskim Lesie nie zakładał. Mało tego, to bielszczanie byli stroną wiodąca prym w pierwszych 20-stu minutach. Przez kwadrans przewaga "rekordzistów" nie podlegała żadnej dyskusji. Okazje Pawła Machury, Radka Polaska, Łukasza Mentla i uderzenie w porzeczką Piotra Szymury, dobitnie o tym świadczą. Wystarczyła jednak błyskawiczna kontra podopiecznych Wojciecha Sopura, aby losy meczu zostały diametralnie odwrócone. Być może, gdyby na otwarcie drugiej części lepiej przymierzył R. Polasek (strzał w słupek) losy spotkania potoczyłyby się inaczej. Nawet grając w liczebnej przewadze nie mogli udokumentować swojej wyższości, podczas gdy fenomenalna skutecznością pod bramką gospodarzy popisał się Daniel Krawczyk. To był prawdziwy come-back snajpera! Ostatnie trzy gole padły już w momencie, w którym "biało-zieloni" grali z tzw "lotnym" bramkarzem". Ryzyko nie opłaciło się, ale też przyklasnąć trzeba zduńskowolam za wyjątkową trafność uderzeń. Reasumując - wyjątkowy dziwny mecz! . Choć wynik o tym nie świadczy, dobra gra bielskich futsalowców, ale porażającą nieskuteczna, przy świetnej grze podbramkowej przyjezdnych, zdecydowały. Skorzystali na tym konkurenci, którym do awansu wystarczy jeszcze tylko jedna wygrana. Ale piłka pozostaje w grze, a wiara i nadzieja umierają ostatnie!
TP