Rozmowa z reprezentantem Polski w futsalu Pawłem Machurą.
- Został Pan powołany - jako jedyny z rekordzistów (Tomasz Dura jest rezerwowym) - do reprezentacji Polski seniorów na nadchodzący coroczny Turniej Państw Wyszehradzkich w Puchowie na Słowacji. Które to już powołanie do kadry narodowej?
- Dokładnie nie wiem, ale występowałem już w około trzydziestu spotkaniach reprezentacji Polski.
- Pamięta Pan pierwsze spotkanie w biało-czerwonym trykocie?
- Oczywiście! Było to osiem lat temu. Przegraliśmy wtedy w Jaworznie z Węgrami 1:5.
- Kadrowicze traktują spotkania w reprezentacji tak samo jak mecze ligowe, czy w jakiś szczególny sposób?
- Każdy mecz chce się wygrać, czy to jest spotkanie ligowe, czy reprezentacyjne. Jeśli chce się jednak wykonywać swoje obowiązki dobrze, to do każdego meczu trzeba podchodzić z pełnym zaangażowaniem.
- Kadra futsalu nie ma jednak od dłuższego czasu sukcesów. Czym to jest spowodowane?
- Myślę, że wielu nawet ode mnie mądrzejszych może nie wiedzieć, czym to jest spowodowane. Uważam, że musimy poświęcić się tylko i wyłącznie futsalowi, a nasza gra będzie wyglądać zapewne dużo lepiej co przełoży się na sukcesy.
- Innymi słowy - w Polsce powinien istnieć futsal profesjonalny, żebyśmy mogli dorównać najlepszym w Europie.
- Tak, brak profesjonalizmu jest naszą bolączką. Gdyby istniał, w naszej grze byłyby dużo większe postępy. W Hiszpanii, Włoszech czy ostatnio nawet w Rumunii wielu zawodników poświęca się futsalowi bez reszty. Efekty widać od razu. Nie da się bowiem łączyć wielu rzeczy - pracy zawodowej, nauki i sportu. Ja na przykład jestem nauczycielem i też mam kłopoty ze zwalnianiem się na zgrupowania i mecze.
- Zgrupowanie reprezentacji rozpoczyna się w poniedziałek na obiektach Rekordu. Potrwa do środy, a później wyjeżdżacie już na Turniej Państw Wyszehradzkich. Jak widzi Pan szanse „biało-czerwonych”?
- Mam nadzieję, że wygramy ten turniej. Co prawda trzy mecze dzień po dniu to dla nas (dla mnie - [śmiech]) duży wysiłek, ale jest nas dość dużo i po to jedziemy, żeby wygrać! Liczę również, że obejdzie się bez kontuzji.
- Uczy Pan w szkole w Siemianowicach Śląskich. Tymczasem w Cygańskim Lesie powstał nowy budynek Szkoły Mistrzostwa Sportowego naszego klubu. Czy nie chce się Pan przenieść do szkoły Rekordu?
- To jest - być może - melodia przyszłości. Zobaczymy, jak szkoła będzie tu funkcjonować. Wygląda wspaniale, a ja nigdy nie mówię nigdy...
Rozmawiał: Jan Picheta