29 września 2013
To była ligowa premiera nowego sezonu Ekstraklasy PLF w Bielsku-Białej.
Rekord Bielsko-Biała - GKS Futsal Tychy 5:3 (4:2)
0:1 Jania (2. min.)
1:1 Popławski (14. min.)
2:1 Polasek (16. min.)
3:1 Mentel (17. min.)
4:1 Szłapa (17. min.)
4:2 Słonina (20. min.)
5:2 Krzyśka (27. min., samobójcza)
5:3 Głód (38. min.)
Rekord: Waszka - Popławski, Łysoń, Szłapa, Franz, Janovsky, Mentel, Polasek, Dura, Szymura, Bubec
Po nieudanym starcie w Zduńskiej Woli bielszczanie pałali chęcią błyskawicznej rehabilitacji. Chyba nawet zbyt szybkiej, sądząc po nerwowości w pierwszych minutach gry. Niestety w jakimś stopniu emocje u "biało-zielonych" wzięły górę nad rozsądkiem, na czym skorzystali przyjezdni. Po doskonałym strzale Michała Słoniny wynik otworzył dobijając piłkę Samuel Jania. Z czasem miejscowi opanowali stresową sytuację do tego stopnia, że zdołali wyprowadzić kilka wręcz „podręcznikowych kontrataków. Absolutnie nie ujmując strzelcom goli, ale zasługa asystujących Andrzeja Szłapy, „Honzy” Janovsky’ego i Artura Popławskiego, była niekwestionowana. Spokój miejscowych zmąciło celne trafienie M. Słoniny w końcówce pierwszej części. Piłka po bardzo silnym uderzeniu z dystansu znalazła drogę do bielskiej bramki. Wydawało się, że wszystko wróciło na wcześniej przewidziane tory, choć nikt nie mógł tego, że Jakub Sojka zaskoczy podaniem w światło bramki Rafała Krzyśkę. Broniący bez zarzutu golkiper GKS-u został tym zagraniem kompletnie zaskoczony. O dziwo, to zdarzenie tylko zmobilizowała ekipę gości. Tyszanie nie bacząc na ilość fauli na swoim koncie natarli na gospodarzy ze zdwojona siłą. Już z „lotnym bramkarzem” zdołali pomniejszyć straty, ale na coś więcej już zabrakło. Sumując, było to zasłużone zwycięstwo „rekordzistów”, którzy niestety sami dopuścili do nerwowego finiszu. Natomiast drużyna GKS-u, w swoim stylu, pokazała waleczny, ambitny oraz wsparty niemałymi umiejętnościami futsal.
TP
« poprzednia | następna » |
---|