Wyszukiwarka




Informujemy, że z przyczyn formalnych w tym roku
NIE MOŻNA przekazać 1% podatku na rzecz BTS REKORD

Strona główna » Wywiady

Przepustka do reprezentacji

Rozmowa z Arturem Popławskim.

- Mecze z Mołdawią podczas minionego weekendu były Pańskimi pierwszymi występami w drużynie narodowej. Czy może Pan określić, jak wyglądała Pańska gra w tych spotkaniach?

- Trudno mi oceniać swoje występy. Na pewno wypadliśmy dobrze, jako drużyna. W pierwszym meczu od początku zdominowaliśmy Mołdawian. W drugim spotkaniu zasłużyliśmy na pewno na strzelenie jednej czy dwóch bramek, ale choć nie strzeliliśmy gola, zagraliśmy bardzo dobrze w obronie - podobnie jak w pierwszym dniu. Z tego też się trzeba cieszyć.

- Jeśli jednak w pierwszym meczu wygrywa się 6:0, a następnego dnia tylko remisuje 0:0, musi pozostać wrażenie niedosytu...

- W pierwszym spotkaniu strzeliliśmy gola już w 20 sekundzie. Za chwilę zdobyliśmy drugą bramkę i z Mołdawian „uszło powietrze”. Mogliśmy ich powolutku „dobijać”. W drugim meczu natomiast „postawili autobus” na własnym przedpolu i trudno było trafić do bramki. Ponadto znakomicie bronił bramkarz Pogoni 04 Szczecin Nicolae Neagu.

- Ma Pan już porównanie, czym się różni gra w reprezentacji od gry w klubie?

- W reprezentacji występują najlepsi aktualnie zawodnicy w Polsce i to jest dla nas wielkie wyróżnienie, że się tam z Tomkiem Durą znaleźliśmy. Z reprezentantami widzimy się jednak bardzo rzadko, zaledwie parę dni przed spotkaniami drużyny narodowej. W tym czasie musimy się nauczyć z sobą grać... W pierwszym meczu byłem z Tomkiem w jednej czwórce. Rozumieliśmy się dobrze, choć nawet w klubie nie gramy razem. Z pozostałymi zawodnikami trzeba było się zgrać. Inne bowiem schematy niż w naszym klubie obowiązywały w ofensywie, inaczej też graliśmy w obronie... Inaczej wykonywaliśmy stałe fragmenty. Wszystko było nowe. Mieliśmy jednak znakomicie przygotowane zgrupowanie; wszystko dopięte na ostatni guzik. Dlatego można było niektóre nowe schematy opanować i cieszyć się z tego, że gramy z orzełkiem na piersi.

- Z tego, co Pan twierdzi, może wynikać, że gra w klubowym zespole wygląda lepiej niż w reprezentacji. Wszyscy ćwiczą określone zagrywki przez wiele miesięcy w tym samym składzie. Doskonale wiedzą, co trzeba zrobić w danym momencie. Możecie grać „w ciemno”, gdyż mnóstwo razy przerabiacie schematy. W reprezentacji jak wcześniej Pan podkreślił jest inaczej.

- W istocie w klubie pewne rzeczy trenujemy miesiącami i na pewno wychodzi to lepiej niż w reprezentacji po kilku treningach. W drużynie narodowej grają jednak najlepsi w Polsce i zapewne szybciej pojmują schematy gry.

- Grając w poprzednim klubie - Cleareksie Chorzów - nie był Pan powoływany do reprezentacji Polski. Czy można powiedzieć, że Rekord dał Panu przepustkę do kadry narodowej?

- Bywałem na rezerwowej liście zawodników. Co prawda w pierwszej połowie poprzedniego sezonu w Cleareksie zgromadziliśmy tylko osiem punktów, ale w rundzie rewanżowej byliśmy już w pierwszej trójce zespołów i w finale rozgrywek o Puchar Polski. To zaważyło, że znalazłem się w notesie selekcjonera. Ten sezon w Rekordzie może nie jest rewelacyjny w moim wykonaniu, ale myślę, że gram dobrze i dlatego dostałem powołanie. W sumie jednak chyba można powiedzieć, że w pewnym stopniu moja gra w reprezentacji to także zasługa Rekordu.

- Skoro mówimy o dwóch klubach, z którymi był Pan związany w czasie swej kariery futsalowej, to lepiej jest w Rekordzie czy Cleareksie?

- Na pewno w Rekordzie panuje lepsza atmosfera. Moim zdaniem przynajmniej - w Rekordzie grają dziś także lepsi zawodnicy. Clearex zgromadził co prawda więcej punktów w chwili obecnej, ale sądzę, że w play-offach zajdziemy wyżej od niego.

- Czym zatem była spowodowana zniżka formy Rekordu w czterech kolejnych meczach bez zwycięstwa?

- Myślę, że złożyło się na to wiele przyczyn. Intensyfikacja treningów przez trenera przygotowania fizycznego, pewne rozluźnienie spowodowane przerwami w rozgrywkach, kontuzje, wyjazd „Honzy” Janowskiego na mistrzostwa świata i zmiany w czwórkach. Teraz gramy już jednak w optymalnym składzie i ostatni wynik mówi sam za siebie. Pokonaliśmy po pięknym meczu niepokonany dotąd zespół Gatty. Powinno być zatem coraz lepiej.

Rozmawiał: Jan Picheta

Przepustka do reprezentacji

Powiadomienie o plikach cookie.Ta strona korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie, wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie Aby dowiedzieć się więcej o ciastkach przejdz na stronę polityka prywatności.

Akceptuję pliki cookies na tej stronie.