24 listopada 2012
Bez punktów wracają bielszczanie ze stolicy Zachodniego Pomorza. Poniżej znajdziecie kilka pomeczowych opinii udzielonych "na gorąco" po spotkaniu Pogoń '04 - Rekord.
Pogoń ’04 Szczecin – Rekord Bielsko-Biała 3:2 (3:2)
1:0 Maćkiewicz (1. min.)
2:0 Douglas (8. min.)
2:1 Tubacki (10. min., samobójcza)
3:1 Jurczak (12. min.)
3:2 Dura (16. min.)
Rekord: Brzenk – Szymura, Szłapa, Popławski, Marek; Janovsky, Mentel, Polašek, Dura; Waszka, Bubec, Włoch, Sojka
Opinie pomeczowe:
Andrzej Szłapa (grający drugi Rekordu): - Znów mieliśmy nieciekawy początek meczu. Do tego jeszcze straciliśmy w pierwszej części w sumie trzy gole i musieliśmy „gonić” wynik. Oczywistym minusem z naszej strony jest fakt, że tracimy je tak łatwo. Na plus możemy zapisać z kolei, że potrafimy się z takiego stanu ponieść i walczyć. Niestety dziś nam się nie udało i wracamy bez punktów. Warto jednak zaznaczyć, że bramkarza szczecinian – Nicolae Neagu – zaliczył w drugiej połowie meczu „dzień konia”.
Krzysztof Burnecki (trener bielskich bramkarzy, kierownik drużyny): - Najbardziej boli pierwsza ze straconych bramek. To nie pierwszy raz, kiedy tracimy gola zaraz na starcie. Mówimy o tym w szatni, ale jakoś nic z tego nie wynika. Pierwsza połowa meczu miała w miarę wyrównany przebieg, ale druga upłynęła pod znakiem naszej dominacji i niestety braku skuteczności. Dodam jednak, że rewelacyjny występ zaliczył bramkarz Pogoni. Jestem przekonany, że gdybyśmy zdołali wyrównać na 3:3, to nasza wygrana byłaby bardzo realna.
Wojciech Łysoń (kontuzjowany gracz Rekordu, tym razem w roli kamerzysty i korespondenta): - Początek meczu „przespaliśmy” i później zaczęła się gonitwa. Gola na 0:2 straciliśmy po rzucie rożnym miejscowych, mimo że wcześniej analizowaliśmy ten sposób rozegrania przez szczecinian. Pierwsze dwadzieścia minut było wyrównane, ale w drugiej odsłonie nie wykorzystaliśmy chyba z dziesięciu sytuacji do zdobycia gola.
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|