08 sierpnia 2012
Po sześciu latach gry w „biało-zielonych” barwach postanowił zakończyć sportową karierę, poniżej krótka rozmowa z Danielem Kasprzyckim.
- Jak minęło sześć lat, które spędził Pan na murawie stadionu w Cygańskim Lesie?
- O latach spędzonych w Rekordzie mogę mówić tylko w samych superlatywach. Baza w ośrodku „rekordowym” jest rewelacyjna. Korzystać z niej i grać tutaj to sama przyjemność. Niezwykłą radość przeżyliśmy awansując do czwartej ligi. Mam nadzieję, że uda się chłopakom awansować w tym sezonie do trzeciej. Będzie to kolejna promocja dla klubu.
- A propos awansu, dlaczego nie udało się już w jednym z dwu minionych sezonów?
- Zabrakło szczęścia i konsekwencji. W niektórych meczach traciliśmy niepotrzebnie punkty z teoretycznie słabszymi drużynami. Jednego, czy dwóch punktów zabrakło w końcówce sezonu. Czuję przez to duży niedosyt. Taka jest jednak piłka nożna: nieprzewidywalna.
- Do trzech razy sztuka?
- Chłopaki mają dobrą drużynę, bardzo dobrego trenera. Szansa przed nimi duża!
- Ma Pan dopiero 27 lat. To wspaniały wiek dla piłkarza. Dlaczego zakończył Pan tak wcześnie futbolową karierę?
- Postawiłem na pracę zawodową. Pracuję w firmie z branży drogownictwa. Podjąłem studia magisterskie z zarządzania i marketingu w bielskiej Akademii Techniczno-Humanistycznej. Mam zamiar rozwijać się zawodowo. Gdybym mógł godzić jeszcze sport z pracą i nauką, na pewno nie rezygnowałbym z Rekordu. Lepszych warunków niż tu do uprawiania piłki nożnej w naszym regionie się nie znajdzie.
Rozmawiał: Jan Picheta
| « poprzednia | następna » |
|---|