13 stycznia 2013
A jednak "rekordziści" zdołali wykonać piekielnie trudne zadanie i ograć wicelidera na jego parkiecie!
Red Devils Chojnice - Rekord Bielsko-Biała 1:2 (1:2)
0:1 Janovsky (2. min.)
0:2 Solecki (8. min. samobójcza)
1:2 D. Pieczyński (9. min.)
Rekord: Waszka (Kurowski) - Machura, Janovsky, Polasek, Dura, Szymura, Szłapa, Popławski, Marek, Łysoń
Jesienią chojniczanie ograli Rekord na jego parkiecie 3:2, co w dużym stopniu wpłynęło na motywację bielszczan przed meczem rewanżowym. To było widać już na starcie niedzielnego spotkania z Red Devils, a to „z przytupem” otworzyli przyjezdni. Po efektownej solowej akcji i zejściu ze środka boiska do skrzydła, chytrym strzałem popisał się Jan „Honza” Janovsky. W dość podobnych okolicznościach inicjatorem kolejnego wypadu okazał się Andrzej Szłapa, jednak nikt nie mógł przewidzieć, że całość sfinalizuje trafieniem do własnej bramki Dominik Solecki! Natychmiast o przerwę poprosił szkoleniowiec miejscowych Oleg Zozulya. Od dawna wiedzieliśmy, że „rekordziści” miewają problemy z koncentracją, gdy następuje dłuższa przerwa w grze. Ale nigdy nie miało to miejsca po upływie 60-ciu sekund. Zaraz po wznowieniu gry gola kontaktowego zdobył Dariusz Pieczyński. Od tego momentu walka rozgorzała na dobre, jednakże warto podkreślić mądrą i uważną grę bielszczan oraz wyważone akcenty między defensywą, a atakiem. Mieli kilka swoich okazji chojniczanie, z których obronną ręką wychodził Aleksander Waszka. W końcu to wicelider zmuszony był gonić wynik przed własną publicznością. Nie nudził się także golkiper „Czerwonych Diabłów” – Łukasz Błaszczyk. Najwyższym kunsztem musiał wykazać się przy obronie strzału Pawła Machury z tzw. przedłużonego rzutu karnego i dobitce A.Szłapy. Pierwszą część meczu należy uznać za potyczkę stojącą na wysokim poziomie, ale już drugie 20 minut na …jeszcze wyższym. Były świetne obustronnie akcje, kilka wybornych interwencji bramkarskich i ogromne emocje. Zabrakło goli, co z kolei nawiązką „odrobili” sędziowie zawodów wydając kilka co najmniej dyskusyjnych werdyktów. Na samym początku, i to dwukrotnie, bardzo bliski zdobycia gola był Radek Polašek. Gigantyczne emocje rozpoczęły się wraz z 28-ą minutą. Wtedy po wcześniejszym nieudanym zagraniu noga A. Waszka zmuszony był interweniować poza polem karnym (rzekomo ręką), za co odesłano go do szatni z czerwonym kartonikiem. Podopieczni Andrei Bucciola, z Pawłem Kurowskim w bramce, zdołali przetrzymać dwuminutowy okres liczebnej przewagi gospodarzy. Tu warto wspomnieć o niebywałej szansie, przed którą stanął Tomasz Kriezel, strzelający z niewielkiej odległości do praktycznie pustej bramki Rekordu. Kiedy już minął czas karencji na boisku pojawił się kapitan gości – Piotr Szymura. I oto rozległ się gwizdek arbitra kwestionującego czas lub sposób wejścia na parkiet (tego nie wiemy) zawodnika. Efekt – żółta kartka dla P.Szymury, a ponieważ już wcześniej ukarany został w pierwszej połowie identyczny sposób, został relegowany z boiska. Tym razem jednak obeszło się bez personalnej przewagi Red Devils, bowiem przewinienie zaliczono „rekordziście”, jako graczowi z ławki rezerwowych. A była to dopiero 30. minuta spotkania! Z trwogą kibice „biało-zielonych” czekali na końcówkę meczu. Nutą optymizmu powiało w 33. minucie przy piątym faulu popełnionym przez futsalowców z Chojnic. Cóż z tego, skoro po kolejnych trzech minutach identycznym „dorobkiem” legitymowali się bielszczanie. O tym jak wyglądały końcowe sekwencje w największym stopniu zdecydowała odporność nerwowa. „Setkę” po kornerze zmarnował Łukasz Sobański, na ostatnie dwie minuty koszulkę bramkarza przywdział Witalij Kolesnik, a najgroźniej pod bramką P. Kurowskiego było po silnym uderzeniu w poprzeczkę D. Pieczyńskiego. Bawiąc się w wystawianie szkolnych cenzurek przyznajmy rekordzistom „czwórkę” za skuteczność, „piątkę” za realizację założeń taktycznych, z uwzględnieniem zmienności boiskowych sytuacji, za odporność psychiczną na presję rywala oraz decyzje rozjemców – „szóstka”!
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|