30 marca 2013
Sparingowym rywalem bielszczan był tym razem czwartoligowiec z Małopolski.
Rekord Bielsko-Biała - Halniak Maków Podhalański 5:2 (0:1)
0:1 ... (27. min.)
0:2 ... (46. min.)
1:2 Żyła (54. min.)
2:2 Bojdys (56. min.)
3:2 Sikora (58. min.)
4:2 Bojdys (72. min.)
5:2 Waliczek (75. min.)
Rekord: Michałowski (Chwałka) - Jaroszek, Wuwer, Rucki, Grześ, Maślorz, Jaroś, Gaudyn, Żyła, Woźniak, Sikora oraz Koczur, Bojdys, Tęczar, Waliczek
To były dwie krańcowo odmienne połowy w wykonaniu "rekordzistów". Przy kiepskiej organizacji w każdej z formacji w pierwszych 45-ciu minutach gospodarze nie mogliby mieć pretensji przegrywając nawet 0:3! Pierwszy gol przyjezdnych padł po błędzie w asekuracji defensorów, natomiast drugi w równym stopniu był następstwem pomyłki w kryciu, co niecodziennego uderzenia "ze szpica" gracza Halniaka z okolic narożnika pola karnego. To uderzenie było nie do obrony! To pobudziło wreszcie "biało-zielonych" do żywszego działania i przyznać trzeba, że odpowiedzieli w sposób bardzo efektowny, a nade wszystkim efektywny. Po podaniu Mieczysława Sikory z kąta celnie przymierzył Mateusz Żyła. Już po chwili atomowym uderzeniem popisał się Michał Bojdys, a już za moment po asyście Krzysztofa Koczura sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał M. Sikora. Na 4:2 podwyższył uderzeniem głową M. Bojdys, po dograniu z bocznego sektora M. Żyły. Bielszczanie ustalili wynik spotkania po brawurowej kontrze, w której piłką wymieniło się kilku zawodników, czyniąc to w optymalnym tempie. Począwszy od Przemysława Tęczara, poprzez K. Koczura i M. Sikorę, aż po Mateusza Waliczka wszystko w tej akcji zostało wykonane bardzo dobrze. Wynik meczu z dobrym, wymagającym rywalem na pewno zadowala, natomiast do myślenia pozostawia różnica w grze "rekordzistów". Ta wydaje się wynikać z niewłaściwej koncentracji i pomyłek natury taktycznej.
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|