14 października 2012
Na punkt zdobyty w Toruniu bielszczanie zapracowali bardzo ciężko.
Marwit Toruń – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
1:0 Koreckij (29. min.)
1:1 Dura (37. min. z rzutu karnego)
Rekord: Waszka – Szymura, Szłapa, Popławski, Bubec; Machura, Janovsky, Polašek, Dura; Marek, Sojka
Gdyby chcieć przytaczać poszczególne sytuacje bramkowe obu zespołów, byłaby to relacja wyjątkowo długiej długości. Nieco więcej takowych mieli torunianie, ale i „rekordziści” z powodzeniem mogli wywieźć trzy punkty z grodu Kopernika. Na otwarcie przewaga należała do miejscowych, ale rychło bramce Macieja Foltyna zagrozili – Tomasz Dura i Radek Polašek. Po drugiej stronie Aleksandra Waszkę absorbował Michał Maciąg, ale i dłużny nie pozostał w 9. minucie meczu Jan „Honza” Janovsky. Ciekawych sytuacji w pierwszej połowie nie brakowało. A po przerwie? Było jeszcze atrakcyjniej! Padły wprawdzie tylko dwa gole, ale na brak emocji nikt nie mógł narzekać. Były trafienia w słupki, porzeczkę, niewykorzystane sytuacje sam na sam z bramkarzami, po pięć przewinień z obu stron w końcówce meczu, pomyłki sędziowskie, relegowanie Andrei Bucciola na trybuny oraz gra przyjezdnych z „lotnym bramkarzem” – Piotrem Szymurą. Ważnie, iż z tej wojny nerwów bielszczanie wychodzą z jednopunktową zdobyczą. Wobec personalnej siły kadry trenera Romana Smirnowa ten punkt, to raczej zysk, niż strata. To przecież gospodarze prowadzili w meczu 1:0 po dobrze rozegranym, tzw. stałym fragmencie. „Biało-zieloni” odpowiedzieli na finiszu. T. Dura – „na raty” – wykorzystał rzut karny podyktowany przez arbitrów za zagranie ręką gracza Marwitu w polu karnym. Z takiego wyniku pewnie niewielu będzie zadowolonych, ale też nikt nie powinien w Toruniu i w Bielsku-Białej poczuć się pokrzywdzonym.
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|