22 listopada 2012
Tak właśnie, z pozycją lidera oraz pucharowym trofeum w podokręgu, zakończyli jesień czwartoligowi futboliści. Dla „biało-zielonych” pewien etap dobiegł końca, ale tylko etap, nie wyścig!
Pierwsza lokata po piętnastu rozegranych spotkaniach z pewnością jest satysfakcją dla samych piłkarzy, szkoleniowców oraz działaczy. Nikt jednak nie zapomina w klubie z Cygańskiego Lasu, iż do pokonania jest identyczny dystans wiosną, a przed każdym wiele pracy w miesiącach zimowych, głównie w poszukiwaniu jeszcze lepszej jakości. A przecież i aktualny wynik zrodził się w przy sporych perturbacjach. Wielu widzi w Rekordzie wielkomocarstwowe zapędy, czyniąc z bielszczan ekipę „napinającą się” na awans. Tyle, że w klubie było, jest i będzie priorytetem szkolenie dzieci i młodzieży połączone z funkcjonowaniem Szkół Mistrzostwa Sportowego (gimnazjum i liceum) w nowiuteńkim budynku placówki przy ul. Startowej. Nikt także nie skrywa ambicji bycia w czołówce krajowego futsalu, który przynosi rokrocznie medalowy splendor. Kolorytu w sportowej mozaice Rekordu dodają także drugoligowe piłkarki. Niesamowicie ważnym aspektem w funkcjonowaniu BTS-u jest także samodzielna dbałość o infrastrukturę obiektu przy Startowej 13. Kto był choć raz, ten wie, iż jest o co dbać, a wszystko własnym sumptem i wysiłkiem sporego grona osób, z prezesem klubu – Januszem Szymurą, na czele.
Ale miało być o czwartoligowcach. Ci po dość krótkim okresie przygotowawczym w lecie wystartowali w tempie stylu niemal ekspresowym. Po czterech wygranych na otwarcie od razu zyskali miano faworyta numer jeden, nie bacząc na kilka istotnych faktów. Wcześniej dokonano bardzo istotnej zmiany na ławce trenerskiej. Wcześniej prowadzących zespół – Mirosława Szymurę i Tomasza Dulebę, pod którymi bielszczanie dwakroć nieznacznie ulegli w walce o III-ą ligę, zmienił Ireneusz Kościelniak. Szkoleniowiec o niewielkim stażu trenerskim, aczkolwiek z dużym autorytetem piłkarskim, charyzmą i przekonany o słuszności kierunku, w którym powinni podążać „biało-zieloni”. Jednoznaczne opinie oraz decyzje trenera nie zawsze i nie wszystkim przypadały do gustu, budziły i budzą do teraz kontrowersje wśród tzw. komentatorów. Mało tego, znalazły się w ogniu krytyki, ale na jesiennym finiszu te metody i sposoby okazały się być skuteczne, a krytyka nieco zamilkła. Pamiętajmy wszakże o tym, że przed startem do sezonu 2012/2013 zespół opuściło kilku wiodących graczy, a zasiliło kadrę jedynie dwóch ludzi „z nazwiskami” – Piotr Jaroszek i Tomasz Wuwer, tudzież pięciu-sześciu absolutnych debiutantów. Do tego grona należałoby jeszcze zaliczyć kilku innych wychowanków, którzy zaliczyli epizodyczne występy wśród seniorów. Zapomnieć również nie wolno o bardzo poważnych i wymagających wielomiesięcznego leczenia kontuzjach: Marka Profica, Michała Bojdysa i Mateusza Waliczka. Po drodze dodajmy jeszcze zdrowotne przypadłości Andrzeja Maślorza i Mateusza Żyły. Wystarczy? Fali działania syndromu tzw. nowej miotły należy przypisać doskonały start „rekordzistów” w rozgrywkach. Tego zapału i entuzjazmu wystarczyło na cztery mecze. Z czasem nastąpił pewien regres. Obyło się bez zwycięstwa w pięciu kolejnych grach. Ale to jedynie wzmocniło ekipę z Cygańskiego Lasu, skonsolidowało ją. Posłużył temu dialog wewnątrz teamu, brak nerwowości w działaniach personalnych i niezłomna wiara w możliwość „zrobienia” fajnego wyniku na finiszu. Kto tylko mógł, starał się przełamać własną słabość, a tych uwierzcie Państwo nie brakowało, ale to już temat nie do upublicznienia. W dość efektownym stylu (z "fajerwerkami w postaci wygranych 8:0 z rezerwami GKS-u Katowice i 5:1 z Czarnymi Góralem Żywiec), ale udało się tego dokonać okraszając to jeszcze wygraną w finale w pucharowym spotkaniu na szczeblu bielskiego podokręgu. Zwycięstwo 2:0 ze Spójnią Landek, podobnie jak liderowanie w tabeli po sześciu wygranych z rzędu, daje sporo satysfakcji. Jednakże do jej pełni jest jeszcze daleko, bo przecież nikt z „rekordzistów” nie zapomni nagle o bolesnych porażkach z Nadwiślanem Góra i GKS-em Jastrzębie-Zdrój, a także o kilku ewidentnych „wpadkach” konkurentów”, dzięki którym zimę spędzą bielszczanie w fotelu lidera. Nikt również nie odmówi bielszczanom umiejętności, skali talentu i potencjału. Ich wykorzystania życzymy przed następną rundą.
Tadeusz Paluch
| « poprzednia | następna » |
|---|