18 sierpnia 2012
Udanym występem w grze o trzecią lokatę bielszczanie zakończyli udział w Turnieju o Puchar Lwowa. A już w przyszłym tygodniu emocje związane z turniejem "Beskidy Futsal Cup"!
ŁTK Ługańsk – Rekord Bielsko-Biała 1:3 (1:1)
0:1 Janovsky (11. min.)
1:1 ...(19. min.)
1:2 Dura (27. min.)
1:3 Szymura (33. min.)
Rekord: Waszka – Szymura, Łysoń, Szłapa, Marek, Janovsky, Machura, Mentel, Dura, Polasek, Sojka, Jastrzębski,
Czwartą pozycję z ubiegłego roku „biało-zieloni” poprawili zajmując miejsce na trzecim stopniu podium. Jednak wygrana z piątym zespołem Ukrainy wcale łatwo nie przyszła. Minęło kilka dobrych, długich minut zanim bielszczanie złapali rytm gry. Jeśli już zagrażali bramce ŁTK, to głównie po tzw. stałych fragmentach. Ton grze raczej nadawali futsalowcy z Łużańska i parokrotnie sprawdzili dyspozycję bramkarza bielszczan – Aleksandra Waszki. Ta okazała się być na bardzo dobrym poziomie. W wielu sytuacjach interweniował z dużym refleksem, a fart był Jego sprzymierzeńcem. Nie raz, nie dwa piłka odbijała się w trakcie meczu od konstrukcji strzeżonej przez A. Waszkę bramki. Pomyślnie dla Rekordu wynik otworzył Jan „Honza” Janovsky, prokurując silnym uderzeniem spore zamieszanie w polu karnym ŁTK. W 17. minucie bliski podwyższenia rezultatu był Tomasz Dura, ale to Ukraińcy w końcówce pierwszej połowy doprowadzili do wyrównania. Źle wykonany przez „rekordzistów” rzut różny i natychmiastowy kontratak dały wynik 1:1 po pierwszych 20-stu minutach. Już na starcie drugiej części ŁTK mogło objąć prowadzenie, ale doskonale w sytuacji sam na sam z napastnikiem zachował się A. Waszka. Golkiper „rekordzistów” miał także ogromny udział przy golu T. Dury na 2:1. Absolutnie nie kwestionując kunsztu strzeleckiego snajpera Rekordu, ale podkreślić należy świetne i długie dogranie piłki ręką bielskiego bramkarza. Niemniej efektowną asystą popisał się autor drugiego gola, przy bramkowym trafieniu Piotra Szymury. Po zmyślnym podaniu kapitan „biało-zielonych” precyzyjnym uderzeniem ustalił wynik meczu. Ukraińcy w ostatnich pięciu minutach zastosowali wariant z „lotnym” bramkarzem, który nie przyniósł żadnego skutku. – Pewnie, że mieliśmy w tym meczu „furę szczęścia”, ale wiadomo, komu ono sprzyja – skwitował żartobliwie potyczkę o brązowe medale szefujący bielskiej ekipie – Marek Homa. – To bardzo cenny rezultat i dobrze rokujący przed naszym, przyszłotygodniowym turniejem „Beskidy Futsal Cup”, na który już teraz zapraszam kibiców – podsumował z kolei lwowską eskapadę Janusz Szymura, sternik Rekordu.
Szerzej o bielskich zawodach, których inauguracja nastąpi w najbliższy czwartek, już niebawem.
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|