15 października 2012
O meczu „rekordzistów” z czechowickim MRKS-em opowiada jeden z jego bohaterów – Krystian Papatanasiu.
Na wstępie jednak podkreślmy świetny występ „rekordowej 10-tki”, tak ze względu na doskonałą grę w środku pola, jak i bramkę zdobytą w niecodzienny dla siebie sposób – głową. A o samym spotkaniu popularny „Papa” mówi tak: - Mecz, jak mecz! Czechowiczanie przyjechali i „zaparkowali autobusem” na szesnastym metrze od swojej bramki. Teraz wiemy jak czuje się Barcelona grając na własnym boisku (śmiech). Fajnie, że zaczęliśmy wreszcie „coś” grać. Dużo było gry na jeden, dwa kontakty z piłką. Nabiera to wyrazu. A skąd bramkowe uderzenie głową? Już wcześniej zauważyłem jak piłka przelatuje przy naszych dośrodkowaniach między obrońcami MRKS-u, a bramkarzem, który niechętnie wychodził na przedpole. Zapytałem przy tej newralgicznej sytuacji trenera Irka Kościelniaka, czy mogę wejść w tę lukę w pole karne. Trener odpowiedział – idź! I to jest cała historia tego gola. Ale bardziej od niego cieszą mnie asysty i nasza gra, co podkreślam raz jeszcze.
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|