24 listopada 2012
Pora na podsumowanie rundy jesiennej z udziałem ekipy Śląskiej Ligi Juniorów Młodszych, o tym w rozmowie z trenerem – Wojciechem Gumolą.
Trzecią lokatę po jesieni traktujesz w kategoriach: sukcesu, wypełnienia normy, czy niedosytu?
Wojciech Gumola: - Myślę, że ta lokata, to po części nasz sukces, „norma” i zarazem porażka. Biorąc pod uwagę stan grupy, w której przyszło nam wystąpić, jeszcze w czerwcu można byłoby traktować miejsce na podium, jako nasz mały sukces. Z perspektywy przebiegu rozgrywek, przy obiektywnej ocenie naszej gry myślę, że zarówno GKS jak i Gwarek nie były zespołami nie do ogrania, więc lekki niedosyt pozostaje, że nie udało się awansować na szczebel makroregionalny. Nadrzędnym celem sportowym prowadząc juniorskie w ligach śląskich jest utrzymanie zespołu w lidze na następny rok. Mnie się ta sztuka udała po raz szósty z rzędu, w związku z czym uznaję, iż wypełniliśmy normę.
Prowadzisz tę grupę ludzi dopiero od pół roku, jaka jest Twoja ocena ich możliwości, potencjału?
W.G.; - Po pół roku pracy ciężko o sądy - komu się uda a komu nie, choć z pewnością pozycja w tabeli i liczba zdobytych bramek świadczy o sporym potencjale zespołu. Pamiętać jednak należy, że są to jeszcze bardzo młodzi zawodnicy, dla których sam potencjał nie stanowi jeszcze sukcesu. Podstawowym wymogiem jest, żeby w ogóle znaleźć się w takiej grupie. Przed nimi jeszcze naprawdę daleka droga, mnóstwo ciężkiej pracy na treningu i poza nim. Oni muszą mięć głęboko zakodowane, że wszystko co robią - robią dla siebie. Wszystko przed nimi!
Najlepszy i najtrudniejszy moment w minionej rundzie?
W.G.: - Zdecydowanie tym najtrudniejszym momentem było zejście moje odejście z zespołu juniorów starszych, do grupy z roczników 1996-97, w której brakowało jeszcze siedmiu chłopaków z obecnej kadry. Wrażenia estetyczne nie były najlepsze, różne myśli mnie wtedy nachodziły, natomiast wiedziałem, że musimy się bardzo szybko wzmocnić i ostro wziąć do roboty. Dziś mogę odetchnąć z ulgą, ale nie było łatwo. Po pół roku pracy myślę, że najlepsze momenty jeszcze przed nami.
Wiosna zapowiada się okresem gry bez jakiejkolwiek presji.
W.G.: - W związku z reorganizacją rozgrywek mistrzowie grup awansowali do rozgrywek makroregionalnych. Zespoły z miejsc 2-5 awansowały do grupy mistrzowskiej, a pozostałe ekipy zostaną ulokowane w „grupie śmierci”, z której pięć z ośmiu ekip zostanie zdegradowanych do lig okręgowych. Rywalizacja w grupie mistrzowskiej daje nam wiele korzyści i możliwości. Grając bez obaw przed degradacją w meczach będzie więcej klasycznego futbolu, niż surowej kalkulacji wyniku. Śmiało można ogrywać aktualnych 15-latków, pod kątem przyszłego roku. Z punktu widzenia sportowego zostały już tylko najlepsze drużyny na Śląsku, zatem każdy mecz będzie dla nas solidną lekcją i w każdym z nich nie będzie łatwo o zwycięstwo. Pół roku takiej konfrontacji zapewnia ogromny rozwój i dostarcza sporo doświadczeń.
Plany na najbliższe tygodnie, miesiące?
W.G.: - Aktualnie znajdujemy się w okresie tzw. roztrenowania. Kończący się tydzień był bardzo luźny. W przyszłym nieco zmienimy bodźce, ale też nie będzie jakoś specjalnie ciężko. Następnie nieco zmienimy profil pracy, powoli przechodząc w okres przygotowania ogólnego. Mamy czas, żeby wprowadzić inne formy pracy jak np. aerobik czy judo. Będzie trochę zajęć poświęconych gimnastyce. Generalnie wszystko co pozwoli nieco wszechstronniej rozwijać zawodników. Zimą przewiduję rozegranie 6-8 meczów sparingowych i mam nadzieję, że uda się nam wyjechać na obóz sportowy. Ponadto, niebawem startujemy z futsalową rywalizacją w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski do lat 16-stu, gdzie również chcemy mocno zaznaczyć swoją obecność. Klub i Szkoła stwarzają nam możliwość profesjonalnego szkolenia, musimy, więc z tego skorzystać. Jeżeli czas jest przyjacielem znakomitej pracy, a wrogiem miernej, wierzę, że działa na naszą korzyść.
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|